środa, 28 stycznia 2015

Przegląd szminek, pomadek i kredek do ust

Witajcie kochani!

Wracam do Was po dłuuugiej nieobecności z kolejnym postem. Tym razem postanowiłam zajrzeć do mojej kosmetyczki, którą noszę w torebce. Oprócz standardowych elementów, czyli szczotki, lusterka i bibułek matujących, najwięcej miejsca zajmują kosmetyki do ust. Zawsze mam przy sobie kilka ulubionych kolorów, dzięki czemu każdego dnia mam inny odcień na ustach.
Zacznę od najjaśniejszych:
Phyto-Lip Shine Sisley, nr 15 Sheer Balm
Po tę pomadkę sięgam najczęściej, zwłaszcza kiedy moje usta są wysuszone i potrzebują potężnej dawki odżywienia. Jest bardzo delikatna, kremowa i nadaje ustom intensywny połysk. Oprócz tego doskonale pielęgnuje usta. Zawiera masło kokum oraz masło z mango, dzięki czemu świetnie nawilża i chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, oprócz tego wygładza wargi i dodaje im miękkości. Zdecydowanie mój nr 1!
Shine Automtique Guerlain, nr 701
Podobne działanie do pomadki Sisley ma ta z Guerlain. Jest praktycznie bezbarwna. Mimo to nadaje ustom piękny, bardzo intensywny połysk, dzięki zawartości połyskliwych drobinek. Nie pozostawia na wargach nieprzyjemnej, lepkiej warstwy, przez co łatwo o niej zapomnieć :) Zawarte w składzie olejki i woski sprawiają, że  pomadka niemalże rozpływa się na ustach. Gwarantuje doskonałe nawilżenie już od momentu aplikacji. Na uwagę zasługuje również luksusowe opakowanie ze sprytnym suwakiem, dzięki czemu pomadkę można wysunąć jedną ręką.
Rouge Edition Velvet Bourjois, nr 10 don't pink of it!
Ta pomadka zasługuje na szczególne pokłony. Niezwykle trwała, zastyga niemalże od razu po aplikacji, a pigment zostaje na ustach nawet po jedzeniu czy piciu. Zapewnia gładkie, matowe wykończenie (nie wysusza!) pod warunkiem, że nasze usta są zadbane, bez odstających skórek. Jej konsystencja nieco przypomina lakier, a zapach wcale nie zachęca do malowania (przypomina akryl). Na szczęście szybko znika, a my możemy cieszyć się pięknie pomalowanymi ustami przez cały dzień. 
Color Boost Bourjois
Przyznam, że kosmetyki Bourjois skradły moje serce. Mam już w swojej kosmetyczce mega czarny eyeliner Liner Stylo, maskarę Twist Up The Volumepodklad BB Cream, pomadki Rouge Edition Velvet, a od kilku tygodni testuję nowe odcienie pomadek w kredce Color Boost. Przyznam, że jestem nimi zachwycona. Wspaniale napigmentowane, soczyste kolorki, pięknie prezentują się na ustach i dodają im blasku. Mają przyjemnie kremową formułę. Pozostawiają na ustach lekką, nieklejącą warstwę. Zawarty w nich wyciąg z jedwabiu nawilża usta, a SPF 15 chroni je przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Wszystkie trzy mam zawsze przy sobie i co godzinę mam inny kolor na wargach. Uwielbiam!
Color Riche Extraordinaire L'Oreal Paris, nr 500 molto mauve
O tej szmince nie muszę Wam słodzić. Zna ją już chyba każdy i niejedna Polka ma ją w swojej torebce. To co mnie w nich urzekło to wspaniały, lustrzany efekt, jaki można uzyskać. Usta nie są lepkie, wspaniale błyszczą. Są jakby nasączone intensywnym kolorem. Mam wszystkie kolorki, ale nr 500 to mój ideał.
Wonder Shine Full Color Ingrid, nr 292
Nie ukrywam, że kupiłam ją ze względu na kolor - delikatny, pastelowy róż to coś, czego mi brakowało. Używam jej rzadko, gdyż nie jest to mój ulubiony odcień. Czasem jednak mam ochotę na cukierkowe kolorki. Pomadka od Ingrid jest dobrze napigmentowana, dość trwała jak na tę półkę cenową. Ma aksamitną konsystencję i pięknie rozprowadza się na ustach. Sprawia, że stają się one miękkie i odporne na pierzchnięcie. Marzy mi się nr 295:)
Chubby Stick Baby Tint Clinique, nr 03 budding blossom
Ten balsam rewelacyjnie nawilża usta. Niech Was nie zmyli ten cukierkowy róż. Nie dodałam żadnego swatcha jak kolor prezentuje się na skórze, gdyż mija się to z celem. To, co rewolucyjne w tym balsamie to to, że na każdych ustach wygląda zupełnie inaczej. U mnie jest to delikatny, pastelowy róż, nie kryje całkowicie, ale daje bardzo naturalny efekt. To w niej lubię najbardziej. 
Pure Color Lasting Shimmer Estee Lauder, nr G3 dream pink
Szminka od Estee Lauder pozostawia na ustach wspaniały połysk. Oprócz tego ma intensywny, różowy odcień, który długo pozostaje na ustach. Szminka świetnie nawilża, pozostawia na wargach przyjemną, kremową warstwę. Zostawiam ją na wyjątkowe okazje, przede wszystkim na wieczór.
Old Hollywood Bobbi Brown
Bardzo rzadko podkreślam usta czerwoną szminką. Zbyt mocno rzucają się wtedy w oczy, poza tym częściej podkreślam oko. Czerwień zostawiam sobie wyłącznie na wieczór. Szminka z Bobbi Brown to najlepsza czerwona szminka jaką miałam. Po pierwsze nie zjadam jej zbyt szybko i nie są konieczne zbyt częste poprawki. Po drugie intensywna czerwień, soczysta, po prostu piękna. Dokładnie takiego odcienia szukałam. Po trzecie kremowa, delikatna konsystencja. Sprawia, że szminka jest przyjemna w noszeniu i świetnie nawilża wargi. Nie podkreśla też suchych skórek. 

Kochani, to by było na tyle. Ponownie mam nadzieję, że coś wpadnie Wam w oko. Zaczęcam do komentowania i obserwowania. Zmotywujcie mnie do działania, żebym wiedziała, że ktoś do mnie zagląda :)

:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz